piątek, 31 października 2014

Czas powrotu + dwie nowe recenzje

Jak ten czas szybko leci. Dwa tygodnie zleciały jak z bicza strzelił. I tak oto nadszedł koniec ferii...
Zapewne powiecie teraz: "Koniec ferii? Jak to? Przecież nie ma w Polsce ferii jesienią!". Macie rację - w Polsce nie ma. Jednakże ja chodzę do szkoły w Niemczech - tam kwestia ferii i wakacji wygląda nieco inaczej.
Minione dwa tygodnie spędziłam w Krakowie. W niedzielę wracam do Niemiec i od poniedziałku czeka na mnie szkoła.
Podczas wolnego odpoczywałam, spotykałam się z przyjaciółmi, gotowałam oraz smakowałam. A jeśli mówimy o smakowaniu... Mam dla Was dwie nowe recenzje! Jedna mniej, druga bardziej pozytywna...


Zacznę może od tej gorszej.
W minionym tygodniu mój Tata miał urodziny. Oprócz tego, że upiekłam mu sernik (przepis na blogu), zaprosiłam go również na obiad do Malinowego Anioła w Zielonkach. Wszystko zapowiadało się sympatycznie. Obsługa miło nas przywitała, było mało osób, więc był spokój. Wnętrze jest bardzo ładnie urządzone.
Postanowiłam zacząć nasz posiłek od Bruschetty (10,50 zł). Tata zdecydował się natomiast na tradycyjny żurek z białą kiełbasą, jajkiem i ziemniakami (11,90 zł).
No cóż... Jak zapowiadała karta: Bruschetta – bagietka zapieczona w piecu z oliwą a podana z zimnymi pomidorami, czosnkiem i świeżą bazylią. Ok, było powiedziane, że pomidory mają być zimne, ale nikt nie mówił, że bagietka również ma być zimna... Szczególnie jeśli była zapieczona w piecu. W smaku była w porządku, oprócz tego, że dominował czosnek. 
Żurek natomiast w smaku również był w porządku, ale był chłodny. Jak widać dania za długo czekały na podanie...




Na drugie danie zamówiłam sałatę z grillowanym kozim serem, świeżymi warzywami i musem pomarańczowo-miodowym (24 zł). Tata miał ochotę na pizzę. Wybrał opcję z lunch menu: pizza (30cm) z mozzarellą, sosem pomidorowym i do tego dwa dowolne składniki, w tym wypadku były to pieczarki  i salami (13,90 zł).
Przy sałatce pojawił się problem: nie ma sera koziego, dostawca utknął w korku... Zaproponowano mi zamianę sera koziego na camembert. Zgodziłam się... Ogólnie sałata nie była nadzwyczajna. Ser był podany na grzankach (gdybym wiedziała o tym wcześniej to nie zamawiałabym Bruschetty). Moim zdaniem było zdecydowanie za dużo cebuli. Co do musu pomarańczowo-miodowego: smakował strasznie sztucznie.
Sałatką byłam rozczarowana, ale za to pizza była cudowna! Cienkie ciasto, dużo składników - jedna z lepszych pizz jakie próbowałam (Tata się ze mną podzielił). Jedynym minusem było to, że była na brzegach przypalona.




Oczywiście nie mogło zabraknąć deseru! Postanowiliśmy, że oboje zamówimy jeden z naszych ulubionych deserów - tiramisu (12 zł). W Malinowym Aniele nie podają go w formie ciasta czy w pucharku, ale w słoikach. A jaki jest w smaku? Dobry, chociaż jak dla mnie za dużo masy, za mało biszkoptów. Do tego masa była strasznie ciężka.



Podsumowanie: Byłam nieco rozczarowana - zimna Bruschettą, chłodna zupą oraz brak koziego sera. Miłe było natomiast to, że w ramach rekompensaty za brak koziego sera odliczono mi jeden deser z rachunku.
Moim zdaniem do Malinowego Anioła najlepiej zawitać na pizzę.



Kolejną restauracją jaką odwiedziłam w tym tygodniu (a mianowicie dzisiaj) była jedna z moich ulubionych restauracji w Krakowie: Da Pietro.
Jest to przyjemna, włoska restauracja dla osób chcących dobrze i w spokoju zjeść.
Dzisiaj postanowiłam zamówić dwukolorową zupę krem z pora ze smażonymi kurkami (z menu sezonowego - 14 zł). Również Tata się na nią skusił.
W smaku była obłędna! Zarówno cudownie prezentowała się na talerzu jak i smakowała. Kurki były idealnie usmażone. Zupa była lekko skropiona oliwą, co nadawało jej dodatkowego smaku (na szczęście nie była to śmietana - nienawidzę zup doprawionych śmietaną!).





Na drugie danie wybrałam Spaghetti Frutti di Mare (spaghetti z owocami morza na białym winie z oliwą, pietruszką i czosnkiem)  (29 zł). Tata skusił się na Tagliatelle z kurkami i szałwią (menu sezonowe - 26 zł).
Oba dania smakowały nieziemsko! Makarony były na punkt ugotowane, nie miały ciężkich sosów. Owoców morza było sporo (kiedyś byłam w restauracji, gdzie podano mi rozgotowany makaron z owocami morza, których trzeba było szukać, a sos był tak płynny, że makaron w nim po prostu pływał). Kurki tak samo jak w zupie były idealnie usmażone.





Miejsca na deser już nie miałam, za to Tata chętnie skusił się na Suffle al cioccolato, czyli suflet czekoladowy na gorąco z gałką lodów waniliowych (18 zł). Oczywiście dał mi do spróbowania i muszę powiedzieć, że rewelacja! Płynna czekolada w środku idealnie komponowała się z lekkim sosem malinowym i lodami waniliowymi. 


Da Pietro jak zawsze mnie nie rozczarował. Obsługa baaardzo miła i troskliwa, kuchnia przepyszna! Z czystym sumieniem mogę polecić każdemu tą restaurację :)



poniedziałek, 27 października 2014

Waniliowy sernik bez spodu

Październik to miesiąc, który zawsze mnie przytłacza. Tak samo jak listopad. Szaro, zimno, jednym słowem: nieprzyjemnie. Jednakże jest jeden plus: Mój Tata ma urodziny! :)
Z tej właśnie okazji upiekłam jego ulubione ciasto: Sernik. Tym razem postanowiłam jednak wypróbować nowy przepis i muszę powiedzieć, że wyszedł znakomicie. Na koniec polałam go ciepłym dżemem malinowym własnej roboty (przepis wkrótce). Marzenie... :)




Składniki na tortownicę o średnicy 26cm:
- 250g miękkiego masła
- 200g cukru
- 4 jajka (klasa M)
- skórka z jednej limonki
- 125g kaszy manny
- opakowanie budyniu waniliowego
- 1kg twarogu do serników


Masło i cukier zmiksować na kremową masę. Po kolei dodawać jajka cały czas miksując. Dodać skórkę z limonki, kaszę mannę i budyń - wszystko zmiksować na gładką masę. Na koniec dodać twaróg i wszystko wymieszać.

Masę wyłożyć do natłuszczonej i wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy. Piec ok. godziny w nagrzanym piekarniku. Termoobieg, 150 stopni.

Po upieczeniu zostawić ciasto do ostygnięcia w otwartym piekarniku.

Sernik najlepiej smakuje tego samego dnia. Można go polać podgrzanym dżemem lub innym sosem.

Smacznego :)


czwartek, 23 października 2014

Zazie Bistro

Pogoda typowo jesienna. Deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz.

Byłam dzisiaj na Kazimierzu i korzystając z okazji wstąpiłam do polecanej mi już od dawna restauracji "Zazie Bistro". Mogę powiedzieć jedno: Nie zawiodłam się :)

Na początku skusiłam się na przystawkę: Kozi ser z konfiturą z cebuli zapiekany w cieście filo podawany z sałatką z gruszki i orzechami laskowymi. Mój towarzysz postanowił rozpocząć obiad od francuskiej zupy cebulowej.
Kozi ser idealnie komponował się z konfiturą z cebuli. Ciasto było chrupkie, kozi ser rozpływał się w ustach. Marzenie!
Zupa cebulowa również zacnie się prezentowała. Wystawały z niej 3 pokaźne bagietki zapiekane z serem. W smaku była idealna.









Później zdecydowałam się na sałatkę z krewetkami obsmażonymi w pomidorowym pistou, cukinią i serem Gruyere. Krewetki były idealnie usmażone - nie za miękkie, nie za twarde. Sałata była świeża i chrupka, sos pistou świetnie pasował do krewetek. Cała kompozycja była bardzo smaczna.
W czasie kiedy ja delektowałam się sałatką, towarzysz smakował się w tarcie z łososiem i szpinakiem + sałatce z winogron. Tarta była pokaźna i bardzo efektowna. Kucharz nie żałował szpinaku ani łososia. Nie była przesolona, smakowała cudownie. Do tego podana sałatka z winogron, która dodatkowo orzeźwiała danie.






Podsumowując: Na pewno był to udany obiad. Z wielką przyjemnością powrócę do tej restauracji :)

środa, 22 października 2014

Risotto z kurczakiem i warzywami

Pierwszym przepisem jaki zamieszczę na blogu jest pyszne, kremowe risotto z kurczakiem i warzywami.






Składniki na 2 osoby
- 2 filety z kurczaka
- por
- marchewka (2 sztuki)
- pietruszka (2 sztuki)
- cukinia
- papryka czerwona
- seler
-100g ryżu risotto
- pół litra bulionu + trochę do warzyw
- 15g masła (do risotto)
-masło lub oliwa do smażenia warzyw


Kurczaka ugotować lub usmażyć (jak kto woli).

Warzywa pokroić: pora, marchewkę, pietruszkę, cukinię w talarki; paprykę i selera w kostkę. Rozgrzać masło bądź oliwę na patelni i smażyć warzywa przez 5 minut. Dodać trochę bulionu i dusić pod przykrywką przez ok. 10 minut.

Rozpuścić masło na patelni. Dodać ryż risotto i krótko smażyć mieszając. Następnie dodawać po trochu bulion, cały czas mieszając. Trwa to ok. 15 min. Ryż risotto musi osiągnąć kremową konsystencję.

Nałożyć na talerz ryż risotto, na to warzywa oraz pokrojonego w kostkę kurczaka.

Smacznego! :)

wtorek, 21 października 2014

Witajcie!

Może na początku odpowiem na zapewne ciekawe pytanie: Dlaczego zdecydowałam się założyć bloga i oczywiście o czym on będzie?

Otóż: Interesuję się gotowaniem. Jest to moje zamiłowanie. W związku z tym postanowiłam założyć bloga, żeby podzielić się z ludźmi moją pasją. Oprócz przepisów będą pojawiać się tutaj również ciekawostki żywieniowe jak i recenzje restauracji, a może czasem i produktów.

Mam nadzieję, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie :)